logo
Strefa architekta - logowanie
EN
ZAWóD:ARCHITEKT
10.10.2023

Suma wszystkich błędów

il. Tomek Banach
il. Tomek Banach

Obserwując od kilku lat prowadzone w Niemczech działania wokół zagadnienia zrównoważonego rozwoju, można zaryzykować stwierdzenie, że cały cywilizacyjny postęp, będący tyglem idei, zmian, ulepszeń lub poszukiwań nowych dróg i rozwiązań, zdaje się rodzić z matki POTRZEBY przy czynnym udziale ojca BŁĘDU. Z kolei to, z jaką potrzebą błąd się łączy i jak wygląda nasze życie z tą parą, ma wpływ na rozwój i dorosłość POSTĘPU.

Już przy narodzinach idei zrównoważonego rozwoju w XVIII-wiecznych saksońskich Rudawach nic innego, jak tylko potrzeba reakcji na błąd w gospodarowaniu lasami i na bezmyślną wycinkę drzew doprowadziła elektorskiego nadintendenta górniczego – Jana Karola von Carlowitza – do myśli, którą ubrał w stworzone przez siebie słowo nachhaltig. Przy jego pomocy opisał postawę dążącą do zapewnienia sobie długotrwałości zasobów – aby zagwarantować trwałość lasów, należy wycinać tylko tyle drzew, ile w ramach planowanych nasadzeń da się zrekompensować. W ówczesnych realiach od tej prostej myśli powiało postępem. Ten jednak, wraz z narastaniem potrzeb, z czasem obrósł nowymi błędami.

W efekcie współczesną Europę i kontynenty będące pod jej cywilizacyjnym wpływem w dużej części pokrywają leśne monokultury, których charakter jest już w tym samym stopniu wyrazem zrodzonego przed trzystu laty postępu, co współczesnego problemu. Dziś więc, definiując zaszłe błędy i działając pod presją współczesnych potrzeb, mamy nadzieję, że znów tworzymy postęp.

KŁOPOTLIWA UNIWERSALNOŚĆ JAKO SKUTEK POTRZEB

Ta nadzieja potrzebna jest też gospodarce budowlanej i mieszkaniowej Niemiec. Przybywającemu do tego kraju oraz zagłębiającemu się w realia zawodu architektowi z Polski prędzej czy później przychodzi stanąć wobec wniosku, że za solidną fasadą niemieckiego budownictwa piętrzy się wiele problemów, co zaskakujące – po części do złudzenia przypominających te z własnego kraju.

W Niemczech po upadku muru wiele idei zrodzonych ze specyficznych potrzeb i okoliczności minionego czasu nabrało charakteru rozwiązań uniwersalnych, a przez to niekwestionowalnych. To stworzyło grunt dla dojrzewania problemów, dostrzeganych jedynie przez nielicznych, a ignorowanych dopóty, dopóki bilans zaspokajania potrzeb pozostawał dodatni. Mimo zmian klimatycznych konieczne były dopiero pandemia i wojna w Ukrainie, by problemy, a także ich skutki wypłynęły w pełni na powierzchnię wraz z debatą polityczną nad zrównoważonym rozwojem.

il. Tomek Banach
il. Tomek Banach

AMBITNY PLAN RZĄDOWY

Przykładem takiego wycieku palących problemów jest ambitny plan budowy 400 tysięcy mieszkań rocznie, w tym 100 tysięcy lokali socjalnych, który tydzień przed wybuchem wojny w Ukrainie ogłosiła minister Klara Geywitz z odtworzonego po wyborach w 2021 r. Federalnego Ministerstwa Mieszkalnictwa, Rozwoju Miast i Budownictwa. Było to potwierdzenie zarówno istnienia, jak i wielkości problemu, wcześniej zamiatanego pod dywan odpowiedzialności rządów poszczególnych krajów związkowych. Rok po ogłoszeniu planu rzeczywistość zmusiła panią minister do dokonania sprostowania, że owe 400 tysięcy mieszkań rocznie, owszem, będzie możliwe do zrealizowania, jednak nie wcześniej niż od roku 2024. Tymczasem zapotrzebowanie na rynku mieszkaniowym zamiast maleć nadal rośnie, natomiast sama korekta planu sugeruje obecność większej liczby problemów. Widać już, że pogodzenie założeń zrównoważonego rozwoju oraz wdrażania technologii budowlanych i energetycznych opartych na zasobach odnawialnych przy olbrzymiej presji bieżących potrzeb to bardzo trudne wyzwanie – także, a może zwłaszcza, dla Niemiec. Konieczne są nowe rozwiązania, które z kolei wymagają zdefiniowania dotychczasowych błędów.

DŁUGA LISTA BŁĘDÓW

Nieprawidłowością, wokół której już jakiś czas temu toczyła się publiczna debata, jest niski poziom digitalizacji niemieckich urzędów i brak spójnego systemu informatycznego, umożliwiającego skoordynowanie prac wszystkich organów administracji, w tym odpowiedzialnych za budownictwo. Mimo odczuwalnego w tym obszarze postępu oczekiwanie na uzyskanie pozwolenia na budowę przez rok albo dłużej nadal nie należy w Niemczech do rzadkości. Wynika to z nadmiernego zbiurokratyzowania postępowań pozwoleniowych, a także z przesadnej liczby organów sprawdzających i opiniujących z jednej strony oraz braków personalnych z drugiej. Odnosi się przy tym wrażenie, że niedobór personelu to w dużej mierze skutek nadprogramowej liczby organów. W związku z długimi i skomplikowanymi procesami pozwoleniowymi rosną oczywiście koszty inwestycji budowlanych, a na próbę wystawiane są cierpliwość i rezerwy finansowe inwestorów.

Zdecydowanie poważnym błędem jest też rosnąca od lat liczba norm i przepisów budowlanych oraz okołobudowlanych, których spełnianie wybitnie przekłada się na koszty wykonawstwa. Samych tylko norm z tego zakresu jest dziś w Niemczech ok. 3700. Oczywiście nie mają one charakteru przepisów i są z założenia „jedynie” nośnikiem stanu wiedzy technicznej. W rzeczywistości jednak, zarówno w sytuacjach spornych między stronami procesu budowlanego, jak i w toku finansowania inwestycji przez banki czy ubezpieczania obiektu przez firmy ubezpieczeniowe, każda niezgodność z normami działa na niekorzyść inwestycji i wiąże się ze stratami po stronie inwestora, firmy wykonawczej, projektanta itd. Ani inwestor, ani tym bardziej architekt czy wykonawca nie podejmą więc świadomie ryzyka budowania inaczej, niż nakazują normy.

Podobny fenomen dotyczy wszelkich dopuszczeń i certyfikatów dla materiałów budowlanych i rozwiązań technicznych, których obowiązkowa lista nieustannie się wydłuża. Efektem są wygórowane koszty budowy i opanowywanie rynku materiałów budowlanych przez olbrzymie koncerny, co powoli eliminuje konkurencyjność i grozi manipulacją cenami. Nie mniej szkodliwym tego skutkiem jest obniżanie innowacyjności oraz opłacalności kreatywnych indywidualnych rozwiązań projektowych w sytuacji, gdy każdy nowatorski pomysł wymaga długiego i kosztownego procesu dopuszczeniowego, bez gwarancji powodzenia.

Jakby tego było mało, każdy kraj związkowy w Niemczech ma np. własne prawo budowlane oraz swobodę w ustalaniu prawnej obowiązywalności norm. Ten problem jest i będzie odczuwalny choćby przy wprowadzaniu takich rozwiązań w ramach zrównoważonego rozwoju w budownictwie, jak modułowość. Póki co bowiem rozwiązania modułowe nie potrafią się jakoś na niemieckim rynku budowlanym przebić w stopniu, który mógłby oznaczać przełom. A przecież te z prawdziwego zdarzenia mogłyby znacząco obniżyć koszty budów, wpływając na czas realizacji inwestycji – od projektu przez pozwolenia po proces budowlany.

Olbrzymie zapotrzebowanie na mieszkania w Niemczech niesie za sobą też niebezpieczeństwo. Plan budowy 400 tysięcy nowych mieszkań rocznie może bowiem doprowadzić do wzrostu zużycia zasobów. I to nie tylko materiałowych czy energetycznych, lecz także przestrzennych. Nie zapominajmy, że przestrzeń to też zasób, i to taki, który trudno odnowić.

Obecnie w Niemczech, na skutek inwestycji budowlanych i komunikacyjnych, zabudowaniu ulega 55 hektarów dziewiczego terenu dziennie! Rząd niemiecki w swym ambitnym planie zamierza osiągnąć w roku 2050 wartość 0 hektarów zabudowy terenu dziewiczego. Tym samym jednak musi znaleźć pilnie rozwiązanie dla następujących błędów: długoletniego wyprowadzania strefy mieszkalnej z miast na peryferia wraz z rosnącym konsumpcjonizmem i godzeniem go z kosztami nieruchomości; rosnących obostrzeń w zakresie np. ochrony przed hałasem czy termomodernizacji, mocno uderzających w substancję budowlaną centrów miast; nadmiernej liczby norm, przepisów i wymaganych zezwoleń. Szczególnie dwa ostatnie czynniki utrudniają, a często wręcz uniemożliwiają rewitalizację i adaptację istniejących obiektów poprzemysłowych, pustych obiektów handlowych czy nawet martwej infrastruktury komunikacyjnej na przestrzenie mieszkaniowe.

Istnieje wreszcie czynnik, który może bardzo poważnie zagrozić zrównoważonemu rozwojowi w niemieckim budownictwie i ambitnym planom rządowym. Jest nim struktura samego społeczeństwa pod względem własnościowym mieszkań, gdzie ze statystyk wynika, że liczba wynajmujących mieszkania dominuje nad liczbą ich właścicieli. Teoretycznie powinna to być idealna sytuacja wyjściowa, umożliwiająca choćby ochronę zasobów przestrzennych. W rzeczywistości niemieckiej jest jednak odwrotnie.

Najemcy nie mają bowiem wpływu na modernizację obiektów i dostosowywanie ich do nowych przepisów, wynajmujący z kolei nie dysponują zapleczem finansowym, a nierzadko brakuje im chęci, by owe prace systematycznie przeprowadzać. W efekcie mieszkalnictwo, by być atrakcyjne cenowo, musi albo zaakceptować niższy standard tkanki budowlanej w centrach miast, albo z tych centrów nadal odpływać na obrzeża, gdzie nowe przestrzenie zapełniają kolejne metry kwadratowe mieszkań, domów, dróg, placów, obiektów handlowych.

Diabelski krąg się zamyka. Rząd niemiecki coraz usilniej stara się go przerwać, jednak reakcja społeczna bywa ostra, jak w przypadku ogłoszonego w kwietniu 2023 r. projektu ustawy, potocznie zwanej „ustawą o ogrzewaniu”. Mimo że niekoniecznie restrykcyjna, wywołała ona burzę w społeczeństwie, nakręcaną przez media i polityków, co doprowadziło do budzących niepokój zmian sytuacji politycznej – nagle drugie miejsce w sondażach zajęła bowiem partia skrajnie prawicowa. Próby zdefiniowania zasad zrównoważonego rozwoju przez rząd były jednym z głównych tego powodów.

il. Tomek Banach
il. Tomek Banach

POWIEW POSTĘPU

Ów ogólnie naszkicowany obraz problemów wokół zrównoważonego rozwoju w niemieckim budownictwie wraz z innymi bolączkami dotychczasowego systemu został w październiku 2022 r. po raz pierwszy opublikowany przez niemiecki rząd, co można uznać za wielkie wydarzenie. Jednak w cieniu wojny w Ukrainie i dyskusji o bezpieczeństwie energetycznym kraju przeszło ono bez większego echa w mediach i w społeczeństwie. A szkoda, bo Działania na rzecz ofensywy w budownictwie, inwestycjach i innowacji1 to ważny dokument, dający wyobrażenie przyszłego kierunku rozwoju niemieckiej gospodarki budowlanej i mieszkaniowej.

Dokument powstał w ramach Bündnis bezahlbarer Wohnraum – unii zawartej z inicjatywy federalnego ministerstwa z odpowiednimi resortami krajów związkowych oraz z organizacjami, samorządami i instytucjami z dziedziny gospodarki budowlanej i mieszkaniowej. Stanowi listę zadań do wykonania przez poszczególnych członków porozumienia – od szczebla rządowego, przez szczeble samorządowy i instytucjonalny, po struktury kościelne.

Jednocześnie dokument ten artykułuje (choć nie wprost) wady dotychczasowego systemu, które środowiska architektów czy inżynierów sygnalizowały przez długi czas, domagając się rozwiązań lub je podsuwając.

Pojawia się więc cień nadziei, że może właśnie nadchodzi moment postępu. Towarzyszy temu jednak refleksja, że przyszłość, jakakolwiek by nie była i jakiegokolwiek kraju by nie dotyczyła, zawsze będzie sumą wszystkich błędów. Nadal jednak nie jest niczym niewskazanym wyciągać dla siebie lekcje z cudzych błędów, jak również z prób ich naprawiania. ■


Jacek Dybol

architekt IARP, na co dzień pracujący w zawodzie w Niemczech; członek Bayerische Architektenkammer oraz WPOIA RP

1 Maßnahmen für eine Bau-, Investitions- und Innovationsoffensive, wyd. Bundesministerium für Wohnen, Stadtentwicklung und Bauwesen, 10117 Berlin, stan na październik 2022 (publikacja dostępna na stronie ministerstwa: www.bundesregierung.de/publikationen). Tłumaczenie własne tytułu dokumentu na język polski.

rozumiem
Używamy plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z polityką plików cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce. Korzystając z tej strony wyrażasz na to zgodę.