logo
Strefa architekta - logowanie
EN
DACHRYNNA
DACHRYNNA
DACHRYNNA
ZAWóD:ARCHITEKT
05.06.2025

Rozmowa z przyrodą miasta

Projektowanie przestrzeni publicznych, a szczególnie parkowych, nigdy nie jest zadaniem skończonym. To raczej ciągła rozmowa – z przyrodą, z ludźmi, z czasem. Projektant musi więc myśleć nie jak budowniczy, który stawia coś raz na zawsze, ale jak reżyser tworzący scenę dla opowieści o nieznanym zakończeniu.

Ogród Rzeźb w parku Szczytnickim we Wrocławiu; fot. Stanisław Zajączkowski
Ogród Rzeźb w parku Szczytnickim we Wrocławiu; fot. Stanisław Zajączkowski

Projektowaniem miejskich terenów zieleni zajmujemy się już od ponad dwudziestu lat. W tym czasie według koncepcji naszej pracowni zostało zrealizowanych kilkanaście założeń o przeróżnym charakterze. Niektóre z nich – jako obszary dotknięte zębem czasu – wymagały rewaloryzacji (np. park Szczytnicki), inne stały się parkami przez przypadek (tak jak wyspy na Odrze) lub powstały w wyniku dekompozycji przedwojennej tkanki urbanistycznej. Każdy z tych terenów ma odmienną naturę i z każdym wiąże się inna historia.

PARKI NA WYSPACH

Jednym z pierwszych projektów, od których zaczęła się nasza przygoda z zagospodarowywaniem przestrzeni publicznych, była koncepcja rewitalizacji Wyspy Słodowej we Wrocławiu. Jest to miejsce o szczególnej lokalizacji – w samym sercu stolicy Dolnego Śląska, między Ostrowem Tumskim a Starym Miastem. Historycznie ze wszystkich wysp śródmiejskiego archipelagu na Odrze Wyspa Słodowa była najmniej zagospodarowana. Na wyspach sąsiednich – Piaskowej i Bielarskiej – gęsta zabudowa funkcjonowała już od czasów średniowiecznych, na Słodowej zaś zabudowana była tylko część wschodnia, a tereny zachodnie stanowiły porośniętą drzewami łachę, ledwo wystającą ponad linię wody.

Przed wojną w zachodniej części wyspy powstało schronisko młodzieżowe Sonnenland – pojawiły się tam wówczas drewniane pawilony noclegowe i infrastruktura rekreacyjna z istniejącym do dzisiaj pagórkiem widokowym.

Podczas wojny zabudowa wyspy w dużym stopniu uległa zniszczeniu, a kulminacją późniejszej dewastacji było wysadzenie w latach 70. XX w. sąsiednich barokowych młynów Świętej Klary. Lata 80. to również czasy postępującego zniszczenia – teren wyspy porósł samosiejkami drzew, faszynowe umocnienia brzegów zniknęły, murowane fragmenty nabrzeży przy upuście powodziowym Klary znalazły się w zupełnej ruinie. Wyspa, mimo że mieściła się w centrum miasta, była właściwie niedostępna – jedyne wejście prowadziło od wschodu, przez mostek łączący ją z sąsiadującą Wyspą Młyńską.

Nowe otwarcie w dziejach Słodowej nastąpiło wraz z wygranym przez nas konkursem i ze zrealizowaniem kładek, które połączyły ją ze Starym Miastem i z Ostrowem Tumskim. Chwilę po ich otwarciu w 2023 r. oczywista okazała się kontynuacja działań i rewitalizacja całej wyspy – między nowymi obiektami a resztą terenu panował bowiem zbyt duży kontrast. Założeniem projektowym stało się stworzenie parku publicznego – obszaru spacerowego i wypoczynkowego, ze szczególnym uwzględnieniem przebudowy nabrzeży, czyli głównej atrakcji wyspy. Zaplanowano sekwencję tarasowych zejść do wody z miejscami cumowania łódek i z nadwieszonymi punktami widokowymi. Wzdłuż południowego brzegu powstał bulwar spacerowy z indywidualnie zaprojektowanymi ławkami, a na trawnikach wyznaczono tereny wypoczynkowe. Pagórek widokowy został uporządkowany i zyskał nowy kształt. Obok jedynej pozostałej kamienicy (przebudowanej w 2020 r. według projektu MVRDV) przewidziano miejsce na scenę i niewielki amfiteatr. Ważną rolę miała też odgrywać zieleń w formie rozmieszczonych w północnej części wyspy kolorowych ogrodów – czerwonego, żółtego i białego.

Przez pierwsze dwa lata park funkcjonował zgodnie z założeniami. Spacerowicze przechadzali się, dzieci karmiły kaczki, na trawnikach wypoczywali nieliczni plażowicze. Szybko jednak wyspa została na nowo odkryta przez młodzież, która zaczęła spędzać tam czas w dzień i w nocy. Teren udostępniono organizatorom zarówno kameralnych imprez, jak i wydarzeń masowych – koncertów i juwenaliów. Takie wykorzystanie wyspy nie było planowane, więc w efekcie, kilka lat po rewitalizacji, rozpoczęła się wtórna dewastacja. Jako pierwsze zniknęły kolorowe ogrody, które nawet nie zdążyły dobrze wyrosnąć. Później ten sam los spotkał trawniki i elementy małej architektury. Wszystko to wpłynęło na podjęcie działań zaradczych i rewitalizacji przestrzeni już zrewitalizowanej.

Przykład Wyspy Słodowej pokazuje, że praca nad strefami publicznymi jest procesem ciągłym, a architektura wpływa na zachowania społeczne, które z kolei oddziałują na architekturę – nie zawsze w sposób przewidziany przez twórcę.

Kilka lat później stanęliśmy przed zadaniem polegającym na rewitalizacji położonej w pobliżu Wyspy Daliowej. W związku z wydarzeniami związanymi z wyborem Wrocławia na Europejską Stolicę Kultury 2016 zaplanowano pozostawienie trwałego śladu plastycznego w postaci rzeźby Nawa Oskara Zięty. Cokołem dla planowanej instalacji plenerowej miała stać się właśnie Wyspa Daliowa. Była ona jednak – podobnie jak wcześniej Słodowa – zaniedbanym, niewartym odwiedzania skwerem. Nie miała nawet geodezyjnie wydzielonej działki – formalnie stanowiła część koryta Odry. Montaż Nawy zmienił tę sytuację diametralnie. Pojawiły się tłumy zwiedzających, a rzeźba stała się instagramowym przebojem. Zagospodarowanie terenu siłą rzeczy pełni względem niej funkcję służebną. Kompozycja ciągów pieszych, zieleńce w formie pagórków, nowe nasadzenia, indywidualnie zaprojektowane meble miejskie oraz nawierzchnie ze specjalnie dobraną, luźną nawierzchnią żwirową pod rzeźbą podkreślają jej nowatorski charakter. Nieczynną pompownię – ceglaną rotundę flankującą wejście na wyspę – oczyszczono i uzupełniono kortenowskimi dodatkami, tworząc niekonkurującą z Nawą formę przestrzenną.

Wyspa Słodowa we Wrocławiu; fot. ISBA
Wyspa Słodowa we Wrocławiu; fot. ISBA

Wyspa Daliowa we Wrocławiu; fot. Stanisław Zajączkowski
Wyspa Daliowa we Wrocławiu; fot. Stanisław Zajączkowski

PARK HISTORYCZNY

Rewaloryzacja części parku Szczytnickiego jest przykładem pracy na obszarze zagospodarowanym w latach przedwojennych – zabytkowym, ale z zachowaną archiwalną dokumentacją projektową. Park Szczytnicki to obecnie największy teren zieleni we Wrocławiu. Wraz z przyległym kompleksem Hali Stulecia i zoo tworzy rejon rekreacyjny, przyciągający i mieszkańców, i turystów.

Geneza parku sięga końca XVIII w., kiedy to prywatny las rodziny von Hohenlohe został przekazany miastu. W kolejnych latach obszar ten powiększał się dzięki przyłączaniu i scalaniu kolejnych terenów zieleni, aż osiągnął powierzchnię ponad 100 hektarów. Wśród stref najpóźniej dołączonych do parku znajduje się część położona najbliżej Hali Stulecia. Pierwotnie mieścił się tutaj tor wyścigów konnych, ale po zbudowaniu kompleksu obszar został zaadaptowany na ekspozycję ogrodów historycznych jako część Wystawy Stulecia z 1913 r. Po jej zamknięciu ekspozycję zdemontowano, nasadzenia usunięto, a elementy architektoniczne z dominującym nad założeniem belwederem rozebrano. Po drugiej wojnie światowej ta część parku nie uległa znaczącej degradacji, jednak duża liczba drobnych zmian i zaniedbań spowodowały konieczność podjęcia odpowiednich działań. Przebudowa Hali Stulecia i adaptacja Pawilonu Czterech Kopuł na siedzibę Muzeum Sztuki Współczesnej były dodatkowymi czynnikami wspomagającymi decyzję o rewaloryzacji przyległej części parku i stworzeniu otwartej ekspozycji sztuki – Ogrodu Rzeźb.

Koncepcja zakładała rekonstrukcję elementów historycznych w miejscach, gdzie było to możliwe, częściowe odtworzenie elementów zdegradowanych z dostosowaniem do nowych potrzeb oraz połowiczną rekompozycję zieleni. Nie planowano odtworzenia ekspozycji ogrodów historycznych ze względu na jej tymczasowy charakter.

Centralną część ogrodu stanowi trawnik, gdzie można oglądać fragment cyklu Magdaleny Abakanowicz Rycerze Króla Artura. Geometrię przecinających ten obszar alejek skorygowano, tak aby przypominała tę z lat 30. XX w., a asfaltową nawierzchnię wymieniono na żwirową. Podest zamykający galerię rzeźb od zachodu, będący ostatnim wspomnieniem po belwederze z wystawy z 1913 r., został przebudowany. Zdewastowany mur oporowy wymieniono na nowy prefabrykat żelbetowy ze strukturą dopasowaną do istniejących historycznych elementów betonowych Hali Stulecia. Dodatkowo ustawiono nowe ławki z oparciami, zaprojektowane specjalnie dla tego miejsca. Cały teren zyskał nowe oświetlenie, a rzeźby – własną iluminację.

Wykonanie zadania ułatwił zachowany bogaty materiał archiwalny – dokumentacje fotograficzna i projektowa stanowiły świetną bazę rewaloryzacji. Porównanie przedwojennych zdjęć i projektów pozwoliło na określenie, które elementy faktycznie zrealizowano, a które pozostały na kalce lub wykonano je niezgodnie z projektem.

Ciekawym przykładem jest zieleń, ponieważ przy ograniczonej pielęgnacji całkowicie wymknęła się spod kontroli. W trakcie rewaloryzacji pojawiło się pytanie, czy powinno się odtwarzać historyczną kompozycję, wycinając przerośnięte cisy lub kosodrzewiny przy Pergoli, czy należałoby zrezygnować z części historycznych osi widokowych. Ostatecznie względy środowiskowe wygrały i kompozycja zieleni wokół Ogrodu Rzeźb pozostała w znacznym stopniu dziełem natury.

Ogród Rzeźb w parku Szczytnickim we Wrocławiu; fot. Stanisław Zajączkowski
Ogród Rzeźb w parku Szczytnickim we Wrocławiu; fot. Stanisław Zajączkowski

PARK NA WZGÓRZU

Park na Wzgórzu Słowiańskim to przykład zrewaloryzowanego terenu zieleni, założonego w latach 50. XX w.

Pod koniec drugiej wojny światowej Wrocław został poważnie zniszczony. Walki uliczne, bombardowania, a także wyburzenia kamienic w celu poprawy warunków obrony twierdzy, zmieniły duże połacie miasta w ruinę. Po wojnie elementy nadające się do recyklingu zostały załadowane na wagony i posłużyły do odbudowy Warszawy. Z pozostałej części gruzu usypano w przypadkowych miejscach kilka wzniesień. W związku z tym, że Wrocław ma mało urozmaiconą rzeźbę terenu, niewielkie wzgórza stały się znaczącymi akcentami krajobrazu. W latach powojennych większość z nich zagospodarowano na strefy rekreacyjne. Jednym ze wzniesień powstałych z gruzów zburzonego miasta jest Wzgórze Słowiańskie, położone w sercu zabudowanego XIX-wiecznymi kamienicami Ołbina.

W latach 50. XX w. wzgórze zyskało obecną formę. Gruz został obsypany humusem, na szczyt pagórka poprowadzono alejki, a na jednym ze zboczy zaaranżowano stok saneczkowy. Roślinność na zboczach i tarasach, stopniowo przyrastając, zmieniła teren w enklawę zieleni. W 1980 r. na najwyższym tarasie odsłonięto pomnik Wyzwolenia Wrocławia.

Na początku XXI w. zagospodarowanie parku na wzgórzu wymagało już rewaloryzacji oraz dostosowania do zmieniających się czasów. Miejsce spacerów i pompatycznych wydarzeń zostało więc uzupełnione elementami pozwalającymi na całoroczne korzystanie z terenu przez wszystkich mieszkańców. Na górnych tarasach zlokalizowano nowy plac zabaw, dostosowany także do potrzeb dzieci z niepełnosprawnościami. Obok znalazł miejsce duży, ogrodzony wybieg dla psów. Wprowadzono nowe ciągi schodów terenowych łączących tarasy. W dolnej części wzgórza pojawiły się charakterystyczne siedziska z barwionych na pomarańczowo bali drewnianych, a całość założenia została „zatopiona” w nowych nasadzeniach. Uzupełniono przede wszystkim nasadzenia niskie i średniowysokie w postaci rabat bylinowych, zastępując nimi rachityczne trawniki.

Wzgórze Słowiańskie we Wrocławiu; fot. Stanisław Zajączkowski Wzgórze Słowiańskie we Wrocławiu; fot. Stanisław Zajączkowski
Wzgórze Słowiańskie we Wrocławiu; fot. Stanisław Zajączkowski

CIĄGŁE POWROTY

Projektowanie przestrzeni publicznych, a szczególnie parkowych, nigdy nie jest zadaniem skończonym. To raczej ciągła rozmowa – z przyrodą, z ludźmi, z czasem. Parki żyją. Rozrastają się, kurczą, zmieniają rytm wraz z porami roku i z rozmaitymi nastrojami odwiedzających. Projektant musi więc myśleć nie jak budowniczy, który stawia coś raz na zawsze, ale jak reżyser tworzący scenę dla opowieści o nieznanym zakończeniu.

Tereny zielone wymagają czegoś więcej niż tylko jednorazowego zaplanowania – oczekują uwagi, pielęgnacji, czasem cierpliwej korekty, a niekiedy odważnych decyzji. Nie wystarczy raz zasadzić drzewo czy wyznaczyć alejkę. Trzeba obserwować, jak spacerują ludzie, gdzie siadają, czego szukają. Trzeba wsłuchiwać się w to, co rośnie, i w to, co obumiera.

Tworząc park, piszemy scenariusz dla tego obszaru, ale nie taki, który wszystko narzuca. Raczej szkicujemy tło, zostawiając miejsce na improwizację. Projekt to tylko propozycja – funkcji, rytmu, atmosfery. Prawdziwe życie takiej przestrzeni zaczyna się dopiero wtedy, gdy ludzie korzystają z niej po swojemu, często wbrew wyobrażeniom projektanta.

Dlatego dobra strefa parkowa to nie pomnik jego wizji, tylko dynamiczny układ, który żyje, oddycha, a czasem nawet się buntuje – tak jak Wyspa Słodowa. I właśnie z tych powodów trzeba do tej przestrzeni wracać: patrzeć, słuchać, zmieniać. Bo miejsce, które naprawdę odpowiada ludziom i naturze, nigdy nie będzie raz na zawsze gotowe.


JOANNA STYRYLSKA

architektka IARP; absolwentka Wydziału Architektury Politechniki Wrocławskiej; współprowadzi we Wrocławiu pracownię ISBA_GRUPA PROJEKTOWA; autorka projektów architektury mieszkaniowej, infrastruktury mostowej, a także – realizowanych dla lokalnych samorządów – projektów zagospodarowania przestrzeni publicznych i obiektów użyteczności publicznej

TOMASZ BONIECKI

architekt IARP; absolwent Wydziału Architektury Politechniki Wrocławskiej; współprowadzi we Wrocławiu pracownię ISBA_GRUPA PROJEKTOWA; autor projektów architektury mieszkaniowej, przemysłowej, a także – realizowanych dla lokalnych samorządów – projektów zagospodarowania przestrzeni publicznych i obiektów użyteczności publicznej

rozumiem
Używamy plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z polityką plików cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce. Korzystając z tej strony wyrażasz na to zgodę.