Wyzwanie polegające na skreśleniu uwag na temat projektowania „w zgodzie z …” początkowo zrodziło pytania i wątpliwości. Parafrazując bon mot sławnych oficerów – tak pewnego napoleońskiego generała dywizji, jak i pierwszego ułana II Rzeczpospolitej1 – skończyły się żarty, a zaczęły schody. Projektowanie w zgodzie z… czym? Biorąc pod uwagę istotę architektury, sztuki stosowanej, logicznie byłoby opisać, jak projektuje się w zgodzie z realiami. Ale o jakich realiach mowa? Fizycznych? Miejsca i czasu, czyli wszelkiego kontekstu? Ten temat podejmowałam już wiele razy, także ostatnio. Można by też snuć rozważania o projektowaniu w zgodzie z realiami prawnymi, lecz o tym piszą na łamach Z:A wybitni architekci i prawnicy. Poza tym jest to temat straszliwie skomplikowany, a mnie cechuje respekt do brzytwy Ockhama – zasady ekonomii myślenia2.
Postanowiłam zatem sięgnąć do realiów innego rzędu, dla mnie bardziej przejrzystych, tzn. do realiów etycznych. A może nawet moralnych i charakterologicznych. Ktoś mógłby zaoponować, że są to nie realia, ale transcendentalia: prawda, piękno, dobro. Jednak ja najpierw pomyślałam o „byciu w zgodzie ze sobą”, a to z kolei nasunęło mi myśl o klasycznych ideach: greckiej areté, czyli dzielności etycznej, i rzymskiej virtus, czyli cnocie (rozumianej przez starożytnych stoików zupełnie praktycznie – jako sprawność działania3). Jak pisze ks. Tomasz Przemysław Szczepanik: „Kolejną z najbardziej cenionych rzymskich cnót była fides. Było to rozumiane jako lojalność, stabilność i wytrwałość w podejmowaniu decyzji. W «De civitate Dei» Augustyn często pokazywał wartość fides, wykorzystując między innymi przykład Regulusa”4.
W ten sposób zyskałam pewność, że należy istotnie podjąć temat projektowania w zgodzie ze sobą, czyli z wytrwałością w decyzjach i ze stabilnością przekonań architekta, dotrzymującego słowa i spełniającego powinność niczym heroiczny Marek Atyliusz Regulus5.
Skojarzyłam, że mogę podać trzy przykłady wybitnych i ważnych projektów, których realizacja trwała (bądź wciąż trwa) niebywale długo – kilkanaście lat. Nie z powodu braku materiałów, jak działo się w tzw. minionym okresie, ale przez komplikacje finansowe i prawne, wręcz ustrojowe. Zapewne można by teraz zarzucić mi niekonsekwencję – gdzież się podziały rzymska klarowność i parsymonia, skoro proces inwestycyjny był i jest tak straszliwie zawiły? Skoro różne formacje publiczne niejednokrotnie działały sprzecznie i niekonsekwentnie, a może nawet przeciwskutecznie względem dobra publicznego? To przecież istna epopeja chaosu. Przyjrzyjmy się tym trzem przykładom, a może znajdziemy odpowiedź.
TEREN I MEMORIAŁ – BYŁY OBÓZ KL PLASZOW W KRAKOWIE
To projekt autorstwa Grupy Projektowej Proxima (Borysław Czarakcziew, Sławomir Kogut z zespołem) i inwestycja, która toczy się od prawie dziewiętnastu lat. Jeden z rekordzistów, i to – można by rzec – pełnoletni, gdyby kwestia nie była tak śmiertelnie poważna, a zarazem znana w świecie (z racji słynnego filmu Stevena Spielberga Lista Schindlera, częściowo rozgrywającego się na terenie obozu, którego komendantem był sadystyczny Amon Goeth). Chodzi o upamiętnienie terenu obozu pracy i zagłady w rejonie Płaszowa, który to teren przez lata był miejscem spacerów dla okolicznych mieszkańców, a po wielu perypetiach znalazł się w gestii Muzeum KL Plaszow. Jak stwierdza sama instytucja: „Muzeum (…) powstało, by objąć opieką teren po byłym niemieckim nazistowskim obozie koncentracyjnym Plaszow, funkcjonującym w latach 1942–1945. Ocenia się, że przeszło przez niego ok. 35 tys. więźniów: Żydów, Polaków i osób innych narodowości. W obozie zostało zamordowanych 5–6 tys. ludzi”6. To od razu wyjaśnia straszne konflikty, które faktycznie nastąpiły po rozstrzygniętym w 2006 r. (sic!) konkursie SARP. Borysław Czarakcziew przybliża, że przyczyną półtorarocznej zwłoki między konkursem a zleceniem opracowania była „(…) dyskusja nad rozstrzygnięciem i przyjętym rozwiązaniem założenia pomnika urbanistycznego. Nastąpiło formowanie zaleceń pokonkursowych na podstawie różnych opinii. Wyrażali je: Gmina Żydowska, Małopolski Wojewódzki Konserwator Zabytków, społeczność żydowska w Polsce i ze świata, Stowarzyszenie Schindlera, Rada Dzielnicy, konsultacje społeczne (…)”7. W późniejszym czasie też było bardzo trudno: „Czas pomiędzy rozpoczęciem prac projektowych a uzyskaniem pozwolenia na budowę to 6 lat – Gmina Kraków nie miała prawa do dysponowania terenem na cele budowlane dla wszystkich działek objętych konkursem, oczekiwano nowej ustawy Sejmu mającej przyznać KL Plaszow status taki, jak KL Oświęcim, co powodowałoby konieczność wykupu terenu przez Państwo i przejęcie finansowania realizacji projektu”8. Wreszcie, w roku 2014, decyzją prezydenta Krakowa, wydano pierwsze pozwolenie na budowę tyczące zagospodarowania terenu i budynku Memoriału (z wystawami oraz towarzyszącymi funkcjami recepcyjnymi i edukacyjnymi), w 2018 r. projekt zamienny uzyskał kolejne pozwolenie, w 2021 r. powstało owo muzeum jako część Muzeum Krakowa, a realizację rozpoczęto w roku 2023.
Jest rzeczą zdumiewającą, jak skomplikowane były losy projektu ogromnie potrzebnego, a jednocześnie tak subtelnego, prawie niewidocznego, traktującego z najwyższym szacunkiem teren byłego obozu. To obszar dosłownie nasycony nie tylko duchami, lecz także prochami – osób pomordowanych i tych, którzy już wcześniej spoczęli na przedwojennych cmentarzach Gminy Żydowskiej. Projekt krajobrazowy ingeruje w ten teren minimalnie, respektuje też upływ czasu zacierającego ślady zagłady. Również architektura została idealnie wpisana w miejsce – mimo wielkiej, żelbetowej części kubaturowej, czyli Memoriału. Dziś, gdy nurt architektury topograficznej jest dość powszechny, projekt zapewne wydaje się zwykły, lecz prawie 20 lat temu był wręcz przełomowy. Imponujące są jednak pokora i wytrwałość architektów: temu miejscu należały się przede wszystkim cisza i szacunek.
Historia kładki, projektu o wiele bardziej spektakularnego w przestrzeni miejskiej niż wcześniej opisany, jest – można powiedzieć – sinusoidalna niczym jej śmiała, trzyprzęsłowa forma. Początki, jak poprzednio, były świetne – ówczesny główny architekt Krakowa, profesor Andrzej Wyżykowski, doprowadził do konkursu SARP. „W wyniku rozstrzygniętego w dniu 7 lipca 2006 r. konkursu na opracowanie koncepcji architektoniczno-urbanistycznej kładki pieszo-rowerowej przez Wisłę «Kazimierz–Ludwinów» I Nagrodę otrzymało Biuro Projektów Lewicki Łatak. I Nagrodę przyznano za zbudowanie romantyczno-inżynierskiej formy przeprawy pieszej łączącej Kazimierz z Ludwinowem. W wyrafinowany sposób łączyła w sobie powinność funkcjonalną z walorami estetycznymi wzbogacającymi obraz zakola Wisły”9. Nazwa projektu brzmi niewinnie, ale kontekst jest sensacyjny: to kładka niedaleko Wawelu. Jak relacjonuje Kazimierz Łatak, inspiracją były zachowane przyczółki dawnego austriackiego mostu, genialne widoki, także na kościoły Podgórza i Kazimierza, i klasyczne idee przestrzenne: sectio i ambulatio. Skoro opinia jury i logika projektu były tak świetne, gdzie tkwił problem? Po pierwsze – w zmianie lokalizacji kładki10; umowę z architektami zawarto w lecie 2008 r., pozwolenie na budowę uzyskano w lutym roku 2009, po czym nastąpił kryzys finansowy i w 2012 r. termin pozwolenia minął. Nowy MPZP z 2013 r. dopuszczał realizację kładki, w grudniu 2017 r. zawarto umowę z architektami na „korektę dokumentacji w zakresie branży architektonicznej i konstrukcyjnej i uzyskanie nowego pozwolenia konserwatorskiego zgodnie z warunkami Małopolskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków oraz wytycznych MPZP, przy jednoczesnym zachowaniu formy zwycięskiej pracy konkursowej”11. W lecie 2018 r. wszczęto postępowanie dotyczące nowego pozwolenia na budowę. I wtedy rozpoczął się thriller, żywo relacjonowany przez krakowskie media. Narodowy Instytut Dziedzictwa wydał niejednoznaczną opinię wobec bliskości miejsc wpisanych na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Po zmianie, jaka nastąpiła na stanowisku małopolskiego WKZ, w 2020 r. wzruszono pozwolenie konserwatorskie z roku 2018, jednak po decyzji Generalnej Konserwator Zabytków przywrócono je ostatecznie w lecie 2021, czyli 15 lat po konkursie. W roku 2022 uzyskano dofinansowanie z programu Polski Ład, a w 2023 wybrano wykonawcę; wobec zaleceń kolejnej małopolskiej WKZ architekci wprowadzili korekty, m.in. ramp najazdowych. W 2024 r. zaś, w odpowiedzi na protesty aktywistów, przeciw – w ich opinii – degradacji bulwaru wiślanego i zieleni, „Prokuratura Rejonowa w Krakowie (…) wystąpiła o wstrzymanie wykonania decyzji PnB”12. Obecnie trwa „montaż konstrukcji stalowej kładki (…) zaawansowanie inwestycji wynosi ok. 1/3. Przewidywany termin zakończenia realizacji i oddanie do użytkowania to połowa 2026 r.”13.
Jednak prokuratura, wskutek oddalenia jej sprzeciwu przez prezydenta Krakowa i wojewodę, złożyła skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Wobec iście szekspirowskich komplikacji tego dramatu – tak kwestionowania przez formację publiczną własnych postanowień, bez ciągłości stanowiska urzędu, jak i protestów w imię swoiście pojętego dobra publicznego – rzecz można skwitować tylko w jeden sposób: „Reszta jest milczeniem”14. Czyli oby jak najszybszym ukończeniem realizacji fenomenalnego, pełnego polotu projektu.
Ta historia jest nie tylko krótsza od poprzednich, lecz także trochę inna – i wcale nie jedynie ze względu na lokalizację w Warszawie. To sztuka w dwóch aktach, z których każdy już zakończył się aplauzem. W 2016 r. budynek został nagrodzony w konkursie Warszawska inwestycja bez barier, a w 2022 r. zdobył Nagrodę Architektoniczną m.st. Prezydenta Warszawy. Owacje jednak nie milkną, budynek uniwersytecki wciąż ma bowiem nowych użytkowników, inteligentnych i wrażliwych – jak na humanistów przystało. Autorzy projektu to architekci pracowni Kuryłowicz & Associates: Ewa Kuryłowicz, Magda Iżewska, Maria Saloni-Sadowska, Dariusz Gryta15.
Profesor Kuryłowicz wyjaśnia: „Konkurs (…) był zorganizowany przez UW i SARP w 2006 roku. Zespół pracowni Kuryłowicz & Associates otrzymał w nim główną nagrodę. Niezwykle szczegółowy program funkcjonalny z podziałem na najdrobniejsze pomieszczenia obiektu o naziemnej powierzchni ok. 30 tys. m2 budził respekt. Lokalizacją nowego budynku był kwartał miejski pomiędzy ulicami Dobra, Wiślana, Browarna, Lipowa, vis à vis Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego (dalej: BUW) – obiektu, który zmienił Powiśle”16.
Faktycznie, nawiązania koncepcji zarówno do entuzjastycznie lubianej w Warszawie BUW autorstwa Marka Budzyńskiego, jak i do Altany Gierymskiego (o czym wspomina główna architekt), są tyleż piękne i miłe, ileż widoczne. Elegancki, horyzontalny budynek ma długą oś – galerię wzdłuż przeszklonej, kolorowej fasady od ul. Lipowej, a od strony przeciwnej ogrody nawiązujące do języków i kultur. Ma też zielone dachy. Gdzie zatem miały źródło problemy, których pokonanie wymagało wytrwałości, takie jak niechciane chwasty czy obce gatunki w uroczym ogrodzie? Otóż obiekt został zaprojektowany jako etapowany. Jak pisze profesor Kuryłowicz: „(…) choć pozwolenie na budowę otrzymaliśmy dla całości, niemniej przerwa pomiędzy zakończeniem realizacji etapu I (2013) a rozpoczęciem prac nad etapem II (2017), wywołana sposobem finansowania inwestycji, skutkowała zakończeniem budowy całości w grudniu 2021 roku”17. Czteroletnia przerwa w realizacji wymusiła jednak konieczność wykonania projektu zamiennego (skończonego w 2019 r.). Był to efekt analiz tak działania obiektu, jak i postulatów inwestora. Zmieniono nieco konfigurację, m.in. zwiększając przestrzenie otwarte i półotwarte, aby ułatwić integrację studentów i wykładowców oraz naukę własną. W kampusie uniwersyteckim jest to niezwykle potrzebne, czego dowodzi choćby ubiegłoroczna Nagroda EU im. Miesa van der Rohe, przyznana ukształtowanemu w ten sposób pawilonowi studialnemu na TU w Brunszwiku (autorzy: Gustav Düsing i Max Hacke). W polskich uczelniach, mieszczących się z reguły w starszych obiektach, takie przestrzenie są – niestety – nadal bardzo rzadkie.
W projekcie zamiennym „zastosowano dodatkowe rozwiązania instalacyjne, pozwalające na wykorzystanie naturalnych źródeł energii i podniesienie parametrów energooszczędności budynku”18. Jednak na etapie projektu budowlanego zmieniły się przepisy WT, należało zaprojektować nowe detale szklanych fasad i rozwiązania akustyczne. Ponadto w trakcie realizacji poszybowały ceny materiałów budowlanych i koszty pracy. Konieczne były reorganizacja i ekonomizacja, także wobec zakończenia produkcji materiałów wykończeniowych, zastosowanych na pierwszym etapie realizacji. Nastała też pandemia COVID-19, która utrudniała wszystko. Mimo to efekt wydaje się wręcz eteryczny: obiekt jest lekki, wytworny, we wnętrzach wprost wesoły. Jak gdyby powstał od razu, bez żadnego wysiłku, dyktowany czystą maestrią.
W rozmowach z architektami spytałam ich, w jaki sposób pełen komplikacji czas wpłynął na wartość ich pracy. Borysław Czarakcziew stwierdził, że raczej na niekorzyść, niwelując niestety nowatorski charakter projektu; Kazimierz Łatak był zdania, że jednak pozytywnie – wprowadzono bowiem kilka nie gorszych, a może lepszych rozwiązań. Z kolei profesor Ewa Kuryłowicz uznała, że czas zadziałał na korzyść, klasycznie, per aspera ad astra19. To prawdziwa progresja opinii – i to optymistyczna. Bez wątpienia należy tu podkreślić gigantyczną rolę inwestorów: w każdym przypadku były to wielkie instytucje publiczne, wybierające zwycięski projekt w drodze konkursu SARP.
Poza tym, chcąc rozstrzygnąć przywołany na wstępie paradoks prostoty i stabilności w systemowym chaosie, można stwierdzić, jak następuje. Moim zdaniem prostota tkwi właśnie w rzymskiej cnocie: w determinacji architektów, w ich wytrwałości oraz wierności własnej idei, którą słusznie uznawali za dobrą, piękną i prawdziwą. Zrealizowane budynki Wydziału Neofilologii UW już o tym świadczą, a dwie inwestycje krakowskie – mimo pewnych wątpliwości samych autorów – na pewno tego dowiodą. Staropolski klasyk pisał: „Prawdziwa cnota krytyk się nie boi”20. I oczywiście miał rację...
1 Czyli Antoniego Karola Ludwika de Lasalle’a i Bolesława Wieniawy-Długoszowskiego, według: H. Markiewicz, A. Romanowski, Skrzydlate słowa, PIW, Warszawa 1990, s. 371.
2 Hasło w: Encyklopedia PWN, https://encyklopedia.pwn.pl/haslo/;3881454 (data dostępu: kwiecień 2025).
3 J. Domański, Wykłady z historii filozofii starożytnej, Biblioteka Kwartalnika „Kronos”, Fundacja Augusta hr. Cieszkowskiego, Warszawa 2024, s. 85, 147 i in.; 335.
4 T. Szczepanik, Rzymskie cnoty virtus i fides w interpretacji św. Augustyna w De civitate Dei, https://ojs.academicon.pl/kst/article/view/2104 (data dostępu: kwiecień 2025).
5 Hasło w: Wikipedia, https://pl.wikipedia.org/wiki/Marek_Atyliusz_Regulus (data dostępu: kwiecień 2025).
6 Muzeum KL Plaszow, O muzeum, https://plaszow.org/o-muzeum/misja-i-cele (data dostępu: kwiecień 2025).
7 B. Czarakcziew, Chronologia projektu, maszynopis w archiwum autorki dzięki uprzejmości architekta.
8 Tamże.
9 Zarząd Inwestycji Miejskich w Krakowie, Kładka Kazimierz–Ludwinów. Informacja dot. historii zadania, maszynopis w archiwum autorki dzięki uprzejmości architekta Kazimierza Łataka.
10 „1 lutego 2007 r. Wydział Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego UMK zakwestionował zaproponowaną lokalizację kładki, która znajdowała się częściowo na terenie zarezerwowanym w «Studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego Miasta Krakowa» pod budowę Kanału Krakowskiego. Wydział zaproponował wówczas przesunięcie usytuowania kładki w stronę mostu Grunwaldzkiego”. Cyt. za: tamże.
11 Tamże.
12 Tamże.
13 Tamże.
14 W. Shakespeare, Tragiczna historia Hamleta, księcia Danii, przeł. Maciej Słomczyński, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1978, s. 237.
15 Por. E. Kuryłowicz, Per aspera ad astra na warszawskim Powiślu, Builder, listopad 2022, s. 46.
16 Tamże.
17 Tamże.
18 Tamże, s. 48.
19 Tamże.
20 J.I. Krasicki, Monachomachia. Pieśń Szósta, https://literat.ug.edu.pl/monach/006.htm (data dostępu: kwiecień 2025).
MARTA A. URBAŃSKA
architekt IARP; członek MPOIA RP, SARP i SKOZK; historyk i krytyk architektury, profesor Politechniki Krakowskiej